Do premiery Apple Watch zostały niecałe dwa miesiące, za miesiąc trzeba będzie się zadeklarować jeśli chcemy mieć go w dniu debiutu. Emocje po konferencji opadły, a ja zaczynam się poważnie zastanawiać.

Na początek moje rozważania dotyczyły wyboru modelu. Praktycznie od września byłem zdecydowany na wersję ze stalową bransoletą, kusiła mnie szczególnie w wersji czarnej. Tylko kupując go w Niemczech musiałbym wydać na niego blisko 5 tysięcy złotych. To naprawdę sporo, choć i tak mniej niż moja wymarzona DOXA SUB 4000T.

Ogólnie za tą cenę znajdziemy kilka prawdziwych zegarków, które będą służyć nam latami, a w niektórych przypadkach okażą się nawet inwestycją. W najgorszym wypadku będą miały wartość sentymentalną dla naszych wnuków, tak jak ja dziś z miłą chęcią noszę leciwy zegarek Adriatica.

Mogę nieco potanić zakup decydując się na wersję ze skórzanym paskiem. Ale znając eco-skóry Apple z pokrowców na iPada i iPhone’a będzie to raczej słaba oszczędność. Na plastikową opaskę się nie zdecyduje. Mam już tandetnego Pebble i fajnego sportowego Casio Illuminator, który sprawdza się na basenie oraz w codziennym użytkowaniu. Plastikowa opaska nijak nie pasuje do koszuli, nie mówiąc o marynarce. Na Apple Watch muszę więc wydać minimum 700 Euro, czyli 3 tysiące złotych.

Moje zwątpienie co do zakupu jest jeszcze większe, gdy uświadamiam sobie, za co tak naprawdę płacę. Kupno Apple Watch, to kupno smyczy dla siebie samego. SmartWatch jeszcze bardziej sprawia, że staje się niewolnikiem powiadomień, pogłębiam swój strach przed ominięciem wiadomości.

Apple Watch jedynie nieco uzupełnia funkcjonalność smarfona, ułatwia wykonywanie pewnych czynności. Ale jak słusznie zauważa Przemek Pająk ten zegarek nie rozwiązuje, żadnego problemu. Jest świetnym gadżetem, dodatkiem ale nie czymś niezbędnym w moim codziennym użytkowaniu. Te kilka sekund oszczędności przy odbieraniu wiadomości, czy płaceniu kartą (tylko w USA), nic niezwykłego.

No i jeszcze sprawa Polska. Siri u nas nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Podobnie jeśli chodzi o Apple Pay, a także wsparcie poszczególnych aplikacji. Na zegarku chce mieć nie tylko kartę pokładową Lufthansy, ale też bilet MPK, PKP oraz ten do kina. Wątpię, by w dniu premiery swoją aplikacje dostosował SkyCash, a co dopiero mniejsi deweloperzy.

Mam jeszcze miesiąc na podjęcie decyzji. Zamiast zegarka od Apple, zawsze mogę wybrać dwa tygodnie urlopu, w jakiś ciepłym miejscu. Wspomnienia z niego mogą przetrwać dłużej niż pierwsza generacja Apple Watch.