Za tydzień zacznę korzystać z Apple Music, przynajmniej przez chwilę. Usługa ta może wygrać tylko jednym biblioteką, jeśli tego nie zrobi to niestety 7,99 Euro spożytkuje u konkurencji i trochę jeszcze zostanie w kieszeni.

Obecnie za dostęp do muzyki płacę na 4 sposoby. Po pierwsze za iTunes Match gdzie mam swoją starą bibliotekę zgraną z płyt CD, po drugie za wybrane albumy z iTunes, po trzecie na vinylach, których słucham od niedawna i wreszcie opłacam co miesiąc Spotify.

Ze Spotify korzystam najczęściej, ponieważ tam mam największy wybór i zapewnia mi dość szeroki miks zwłaszcza w trakcie jazdy. Poza tym mogę z niego korzystać nie tylko na iPhonie, ale też na Parrot Asteroid w samochodzie, na głośniku Bose Soundtouch w biurze i Sonos Play:5 w domu, wszędzie z wygodnym dostępem do moich playlist.

Rezygnując z Spotify na rzecz Apple Music, będę musiał w Bose przesiąść się na AirPlay. W Sonosie puszczać muzykę via iPhone, w samochodzie również przez Bluetootha lub AUX. Jedyną nadzieją jest to, że będę mógł tworzyć wygodne playlisty, które będą mieszać treści z iTunes Match i Apple Music, moją bibliotekę kawałków, których nigdzie nie znajdę z najnowszymi hitami i szybko przełączać się na dedykowane stacje radiowe.

Najważniejsze jest pytanie, czy w Apple Music znajdzie się wszystko co dziś oferuje iTunes Store z Beatlesami, Kultem, Andrusem, Queen etc.. Ze wszystkimi nowościami również tymi z rynku polskiego.. Jeśli tak, plus do tego będę mógł swobodnie dorzucać braki via iTunes Match, to Apple ma kolejne pieniądze ode mnie.

W innym wypadku na testach się skończy i będę czekał na dalszy rozwój ekosystemu Spotify. Dziś Spotify mam praktycznie wszędzie, łącznie z telewizorami i jeszcze wygodnie mogę utwory udostępniać znajomym. Nie wierzę aby Apple Music przyciągnął szybko Androidowców, zwłaszcza w Polsce.

Czekam na prezent urodzinowy od Apple’a, wszak usługa startuje 30 czerwca.