Sonos Play:1 to początek przygody z system multiroom. Będziecie przeklinać, że wydaliście na sprzęt tysiąc złotych, a później zaczniecie wydawać kolejne - warto.

Sonos był pierwszy na rynku systemów multiroom z rozwiązaniem prosto z pudełka. Dopiero w ostatnich dwóch latach pojawiły się szeroko dostępne systemy konkurencji Bose SoundTouch, Denon, Samsung, LG, Panasonic. Jest w czym wybierać, ale to Sonos, wciąż może pochwalić się najbardziej dopracowanym ekosystemem.

alt text

Gdy pojawiła się konkurencja, Sonos miał poważny problem.Przynajmniej jedno z urządzeń musiało być podłączone do sieci kablem. Aplikacja dla iOS wołała o pomstę do nieba. Konkurencja wspiera także Apple AirPlay, więc nawet nie trzeba korzystać z aplikacji przy użytkowaniu jednego głośnika.

alt text

W ostatnim roku Sonos odciął się od kabli i zaktualizował aplikację. Tym samym znów powrócił na tron jeśli chodzi o cały system multiroom audio. Decydując się na Play:1, czyli mały głośnik, dopiero zaczynamy. Możemy dokupić drugi taki sam, aby zrobić w pokoju stereo. Możemy też dodać soundbara PlayBar oraz subwoofer, aby stworzyć kino domowe. Do tego w ofercie są też większe głośniki Play:3 i Play:5, które możemy ulokować w całym domu. Do zestawu możemy też podłączyć nasz obecny sprzęt audio, albo specjalne głośniki zewnętrzne.

alt text

To wszystko jednak kosztuje i chcąc naprawdę stworzyć pełny system audio w domu w oparciu o Sonosa, musimy się liczyć z wydatkiem od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. W zamian otrzymujemy dobrą jakość i święty spokój. Ponieważ Sonos podobnie jak większość sprzętu Apple najzwyczajniej na świecie działa. Wszystko razem się komunikuje i funkcjonuje bez zakłóceń, ponownego parowania, jednak konfiguracja pozwoli cieszyć się systemem w całym domu.

alt text

Zanim się na to zdecydujemy warto swoją przygodę rozpocząć od kupna Play:1, który z powodzeniem sprawdzi się jako głośnik w sypialni, a często nawet w dużym pokoju. No i kosztuje mniej niż tysiąc złotych.

alt text

Play:1 gra dobrze zarówno jeśli chodzi o niskie, jak i wysokie tony. Jego moc jest średnia ale jednocześnie nawet na najwyższym poziomie głośności możemy mówić o czystości dźwięku. Z poziomu mobilnej aplikacji dostosowujemy poziom tonów do naszych własnych preferencji. Głośnik Sonosa zadowoli nie tylko amatorów, ale też osoby o bardziej wyczulonym uchu, mając oczywiście na uwadze fakt, że jest to sprzęt przeznaczony głównie do słuchania strumieniowego.

alt text

Przewagą Sonosa nad konkurencją jest mnogość serwisów, które wspiera. Amerykanie zawarli porozumienia praktycznie z większością popularnych dostawców treści. Nie zabrakło więc Spotify, Deezera, TuneIn, czy w Stanach Pandory. Wielkim plusem jest możliwość tworzenia list odtwarzania opartych o różne źródła. Możemy stworzyć playlistę z utworami ze Spotify, SoundClouda i do tego dodać piosenki zgromadzone na naszym iPhonie lub w bibliotece iTunes na komputerze. Sonos połączy się też z naszą biblioteką iTunes, jeśli mamy ją zgromadzoną na serwerze NAS. Brakuje tylko bezpośredniego wsparcia dla iTunes Match, ale to są akurat ograniczenia Apple’a.

Wszystko to jest nam serwowane w bardzo przyjaznej aplikacji na iPhone’a i iPada. Wersja na OS X zdążyła się już nieco zestarzeć, ale spełnia swoje zadanie. Wielkim plusem każdej z wersji jest bardzo skuteczna wyszukiwarka przeszukująca wszystkie usługi, które podpięliśmy do naszego systemu Sonos.

Dla mnie Sonos Play:1 jest pierwszym urządzeniem, które należy brać pod uwagę myśląc o systemie multiroom audio. Jak wiemy apetyt rośnie w miarę jedzenia. Play:1 to dopiero przystawka.