W nocy zadebiutował kolejny sezony Gry o Tron. Serial ten promuje usługę HBO Now, która obecna jest na wyłączność na urządzeniach Apple. Jest to dowód hipokryzji firmy, jeśli chodzi o treści erotyczne.

Gra o Tron znana jest z rozmachu, świetnych postaci, ale też brutalności i negliżu. Sceny seksu, golizny są w tym serialu na porządku dziennym. Zresztą w usłudze HBO Now, podobnie jak w HBO Go znajdziemy kilka pozycji filmowych i serialowych stricte erotycznych.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że Apple wzbrania się od takich treści. Często nawet subtelna erotyka w magazynach dostępnych w App Store jest cenzurowana lub niedopuszczana w ogóle. Promowanie kultowego serialu z takimi treściami jest kolejnym dowodem, że w świecie Apple są równi i równiejsi. Własne zasady można naginać w zależności od potrzeb.

Jest na to recepta.

Czas poluzować politykę dotyczącą erotyki w usługach Apple. Wyjdzie to wszystkim na zdrowie. Zwłaszcza, że iOS oraz same sklepy iTunes i App Store posiadają mechanizmy, które skutecznie są w stanie zablokować dostęp do takich tytułów nieletnim. Nie ma, więc obaw, że dziecko przez przypadek dobierze się do Playboy’a na iPadzie taty.

Właśnie o tego Playboy’a najbardziej się rozchodzi. Do ostrych zdjęć gwiazdeczek porno zyskamy szybki dostęp korzystając z Twittera i przeglądając ich profile. Zresztą z powodzeniem strony pornograficzne otworzymy przecież w przeglądarce.

Tymczasem męskie czasopisma w kiosku są ocenzurowane albo ich po prostu nie ma. Nie uświadczymy amerykańskiego czy polskiego Playboya oraz wielu innych tego typu tytułów. Ta cenzura odbija się też na części gier.

Jesteśmy dorosłymi, świadomymi ludźmi. Apple promuje wizerunek firmy otwartej, wolnej. Jednocześnie tworząc ograniczające zasady. W momencie gdy w grę wchodzi kasowy przebój, to problemu z nagością już nie ma.

Obawiam się, że jeszcze długo Apple będzie stało na straży moralności, niczym armia toruńskich moherowych beretów wykupująca z aptek prezerwatywy.