Apple lubuje się w swoich własnych standardach. Czasem jest pionierem kastrując swoje urządzenia. Tylko czy w przypadku nowego MacBooka nieco nie przesadzili?

Nowy MacBook posiada wyłącznie nowe złącze USB typu C oraz gniazdo słuchawek. Jedno złącze posłuży do ładowania urządzenia, przesyłania obrazu na zewnętrzny monitor oraz podłączania sprzętów peryferyjnych.

Nowe złącze będzie mocno problematyczne, przynajmniej na początku. Nie jest jeszcze stosowane na szeroką skalę i dopiero na potrzeby nowego MacBooka w sklepach pojawi się szereg przejściówek.

Już teraz w Apple Store znajdziemy przejściówkę z USB-C na standardowe USB za 89 zł, przejściówkę na VGA za 379 zł i na HDMI za tyle samo, a także przewód zasilający za 129 zł. Wkrótce w ofercie pojawią się HUBy i zamienniki.

Najgorsze jest to, że posiadając lekkiego i mobilnego MacBooka będziemy i tak musieli się doposażyć w torbę przejściówek. W końcu dla większości osób komputer za 6 tysięcy złotych będzie prawdopodobnie podstawowym narzędziem pracy. Dlatego wymagać będą od niego wielozadaniowości i sprawdzania się w każdych warunkach.

MacBook to komputer przełomowy w ofercie Apple, na miarę pierwszego MacBooka Air. Ten też był drogi, z średnim procesorem i ograniczonymi możliwościami. Wtedy każdy krytykował brak napędu optycznego w tym komputerze. Wierzę, że i tak będzie w przypadku tego urządzenia.

Sam czytnik kart SD, czy złącza USB używam dość rzadko w swoim MacBooku Air, ale cenie sobie niezależny Thunderbolt (choć wolałbym także HDMI) do którego podłączam zewnętrzny monitor, zasilacz oraz niezależne porty.

Każda rewolucja ma swoje ofiary. Nowy MacBook jest jak MacBook Air z 2008 roku.