Garwolin to nie Cupertino, a Michał Leszek nie jest polskim Steve’m Jobsem. Wiem jednak, że nowy smartfon Kruger&Matz to nie jest obciach. A firma chce być takim samym chińczykiem jak Apple.

Polskie marki smartfonowe mają opinię tanich chińczyków. O Apple, czy Samsungu nie mówimy, że są chińszczyzną, choć również ich produkty są składane w państwie środka. W wielu przypadków niestety jest to bardzo trafne określenie. Polskie spółki zamawiają w Chinach produkty z katalogu dodając jedynie własne logo i opakowanie.

Kruger&Matz raczej od nich się zbyt wiele nie różni. To nadal przede wszystkim produkty hurtowo zamówione w chinach, na zlecenie Lechpola. Jednocześnie jednak firma kładzie potężny nacisk na budowanie marki. Stara się też zadbać o serwis konsumencki, tak by klientów finalnie do siebie nie zrazić. Na zakupie jednego produktu Kruger&Matz ma się nie skończyć, zadowoleni użytkownicy mają wrócić po kolejne tanie produkty.

Konferencja Kruger&Matz to nie Keynote z wystąpieniami Tima Cooka. Celebryci, kolorowa prasa i kamery TVN oraz pokaz działalności chartytatywnej włodarzy w ramach wspomagania ludzi z pasją. Takie show, bez większych emocji, ale jednak show. O produktach na scenie było niewiele. Prezes podkreślał raczej właśnie wizerunek marki.

Taka strategia wydaje się być jak najbardziej słuszna i dobra. Kruger&Matz nie chce się bić z Apple, bo takiej potrzeby nie ma aby osiągnąć sukces w Polsce, Rumunii, a w przyszłym roku także w Holandii i Portugalii. Cel jest prosty zarabiać na swoim biznesie i to jak na razie się udaje.

Ja nie zamienię iPhone’a na Kruger&Matz Soul II, czyli ich nowy, pierwszy telefon z Windows Phone 8.1. Wy zapewne też tego nie zrobicie. Ale jednocześnie produkt ten zobaczymy w kieszeniach znajomych, bliski i przypadkowo napotkanych osób. I wcale nie będzie to obciach. Za 599 zł otrzymamy dobrej jakości sprzęt, jak na tą cenę. Michał Leszek zapowiada, że jest najlepszy w swojej klasie.

alt text

Konferencja Kruger&Matz była patetyczna, a większość produktów rzeczywiście się opiera na rozwiązaniach prosto z Chin to jednak twórcom należy się szacunek. Nikt tam nie udaje globalnej marki, nikt nie stara się porównywać do Apple, czy Samsunga. Sprzedają produkty dopasowane do swoich targetów i na tym zarabiają dobre pieniądze.

Ja taką strategię kupuje. Nie każdy musi mieć iPhone’a, nie każdy musi mieć telefon za tysiąc, dwa, a nawet trzy tysiące złotych. Ważne aby firmy produkujące te tańsze urządzenia też starały się trzymać jakość. A twórcą Kruger&Matz wychodzi to z kwartału, na kwartał coraz lepiej.